Wyjazd na kibicowanie na Mazovii MTB w Otwocku. Kilka ładnych kilometrów niebieskim szlakiem rowerowym po MPK. Jeszcze więcej kilometrów pod wiatr. Na samej trasie maratonu kilka kilometrów, oraz nieoczekiwana niezpodzianka - konieczność pomocy rowerzyście Mhopowi z pękniętym zaciskiem przedniego koła. Jak się okazało, zacisk taki da sie umocować zipami do widelca, z drugiej strony zipami da się złapać konus piasty i też zaczepić. Efekt -> możliwość jazdy bez niebezpieczeństwa wypadnięcia przedniego koła. Powrót może nie z wiatrem ale z dosć dużą prędkością. To dotychczas najdłuższa wycieczka w 2009.
Na NR wybrałem się Meridą, jako że spodziewałem się lajtowego tempa. Tempo było faktycznie niskie w dodatku przeplatane postojami właściwymi oraz technicznymi. Niektórzy narzekali na zimno ale chyba kolacji nie zjedli bo mi było akurat. NR-a skończyłem wcześniej.
Po pracy to co wczoraj - jazda po ramę. Tym razem prawie, że stałem w korku na Prostej a potem Świętokrzyskiej. Te auta prawie że parkowały! W końcu dałem sobie siana, nie bawią mnie te samochodowe zabawy, i gdzie mozna to jechałem drugimi pasami (tymi dla nadjeżdżających samochodów), chodnikiem, trawnikiem. Rama już na mnie czekała, także szybko przypiąłem do plecaka i ruszyłem do domu.
Zaraz po wyjściu z pracy jadę do mieszkania Chrzanka obejrzeć ramę GF Tassajara 2003 która to rama u niego zalega. Rama się podoba więc uzgadniamy cenę. Zaraz jadę na spotkanie przedmasowe więc ramę wezmę jutro. Ech te korki w Warszawie dotykają również rowerzystów, zwłaszcza rowerzystów z kierownicą szerokości 690mm :(